Jak to jest z tymi literami…

Z Waszych listów wynika, że sprawa różnych wersji liter nie dla wszystkich jest zrozumiała. Jedni uważają, że litery drukowane to jednocześnie małe, inni że istnieją jedynie dwie wersje liter – drukowana i pisana. Mam nadzieję, że poniższy tekst rozwieje wątpliwości. W razie czego – pytajcie. Po to istnieje ta strona…

Około trzeciego roku życia pojawia się u dziecka zainteresowanie literami. Rodzice/dziadkowie/opiekunowie malucha wychodzą mu naprzeciw i cierpliwie nazywają literki, o które pyta dziecko, z reguły też na początek piszą mu jego imię.

Załóżmy, że zainteresowanie literkami wykazała dziewczynka imieniem Zosia. Pragniesz zaspokoić ciekawość małej, bierzesz kartkę i piszesz: ZOSIA.

Gdyby zapytać Cię dlaczego użyłaś (przypuśćmy, że to czyni mama) dużych drukowanych liter, wzruszyłabyś zapewne ramionami. Tak się pisze. Tak jest łatwiej. Tak jest w wielu książeczkach, grach, układankach, rozsypankach, aplikacjach, programach.

Ano właśnie! Niedobrze!

Każda z 32 polskich liter ma cztery wersje: małą drukowaną, dużą drukowaną, małą pisaną i pisaną dużą. Zostawmy na potem wersję pisaną (kaligrafię). Nie powinna ona interesować dzieci przed 5, 6 rokiem życia. Rzecz dotyczy liter drukowanych. Mogą być duże (dawniej mówiono-wielkie) lub małe. Ponieważ duże drukowane litery pisze się prościej, spod ręki dorosłego spływają wyrazy pisane tak właśnie – dużymi, drukowanymi literami.

A teraz popatrzmy dokoła. Ten tekst, czasopisma, e-maile, e-booki, urzędowe pisma, książki – wszystko to pisane jest małymi drukowanymi literami. Wielkich liter używamy jedynie w nazwach własnych i na początku zdania. Spotykamy je jeszcze w tytułach, na szyldach lub przy szczególnym podkreśleniu jakiegoś wyrazu lub fragmentu tekstu.

Kształt małych liter różni się w sposób zasadniczy od ich dużych odpowiedników. Dla przykładu RANEK wygląda zupełnie inaczej niż ranek. Przyjrzyjmy się tym różnicom dokładniej:

R – r
A – a
N – n
E – e
K – k

Niestety, producenci różnych edukacyjnych, wymienionych wyżej produktów nie mają świadomości, iż należy uczyć dzieci tej wersji litery, która jest najpopularniejsza i powszechnie używana.

Uczone dużej wersji drukowanych liter dziecko trafia na koniec do szkoły, gdzie nauczycielka musi odkręcić to, co w pamięci dziecka tkwi. Pamiętajmy jednak, że prościej jest nauczyć raz a dobrze, niż źle, a potem to prostować.

Jak zatem ustrzec się błędów? Należy pamiętać o kilku prostych sprawach:

– jeśli dziecko prosi Cię o napisanie jakiegoś wyrazu, pisz go małymi, drukowanymi literami (pismo odręczne, czyli kaligrafię odradzam, bo w nim litery łączą się ze sobą i 3-, 4-latek nie wie gdzie kończy się jedna litera a zaczyna druga),

– dużych liter używaj tylko tam, gdzie to niezbędne; 3-, 4-, latkom można nawet oszczędzić informacji, że na początku zdania piszemy dużą literę, one i tak nie wiedzą jeszcze co to zdanie,

– jeśli dziecko garnie się do komputera i pragnie napisać jakiś wyraz, niechaj pisze go małymi literami,

– na klawiszach warto umieścić nalepki z wersją małych drukowanych liter,

– nie kupuj książeczek, gier, klocków, układanek itp. w których wyrazy pisane są dużymi literami.

Nieco starszym dzieciom (5-, 6-latkom) można już wyjaśnić, że jedna litera ma 2 a nawet 4 wersje. Ja to tłumaczę tak, że choć mama, tata i dzieci wyglądają zupełnie inaczej, noszą to samo nazwisko, nazywają się identycznie.

I jeszcze jedna, niezwykle ważna sprawa. Pamiętaj, że każda litera w alfabecie to jeden dźwięk! Nie ma litery „be”, „zet” czy „jot”. Jest „b”, „z”, „j”. Jak Twoje dziecko przeczyta wyraz: „kot” jeśli nauczysz je, że „k” to „ka” a „t” to „te”? Naturalnie, przeczyta: kaote.

Zainteresowanie literą to rzecz naturalna. Nie należy jednak biegu rzeczy przyśpieszać i uczyć alfabetu 2-, 3-latków. Nauczyć można, i owszem. Takie maluchy nie potrafią jednak dokonywać syntezy liter, łączyć ich w sylaby i słowa. Często słyszę utyskiwania: „Moja Basia zna już prawie wszystkie litery a jak jej napiszę jakiś wyraz, nie potrafi go przeczytać”. Prawidłowo. Synteza bowiem to najtrudniejszy etap w nauce czytania, dziecko musi do niego dojrzeć. Dlatego przygodę z czytaniem najlepiej zacząć od metody globalnej, która nie wymaga znajomości liter. Powodzenia!