III Konkurs Wiosenny – Magdalena N.

Pani Magda już ponad rok bawi się w czytanie ze swoim synkiem Jasiem, który w momencie tworzenia przez mamę konkursowej wypowiedzi liczył sobie dwa lata i miesiąc.
Powtarzam się, wiem, ale bardzo się cieszę – i po raz kolejny muszę o tym napisać – gdy widzę, że rodzice realizujący metodę czytania globalnego czynią to w atmosferze radosnej zabawy (oj! jakie to ważne!) i zachęcają malca do ruchu (oj! jakie to ważne!).
Poniżej odpowiedź Pani Magdy na konkursowe pytania i filmik z pomysłową zabawą, której efektem jest utrwalenie wyglądu wyrazów nazywających kolory i samych kolorów także.

1. Pomysł na zabawy w czytanie globalne zainicjował roczny Jaś. Jaś cieszył się, gdy pokazywałam mu bity. Potrafił skupić na dłużej uwagę na podkładce z literkami.
Hm.. na literki masz jeszcze czas synku. Ale skoro Cię interesują i lubisz obrazki, to mama coś Ci da.
Czytanie globalne nadchodzi.
Starałam, staram się podążać za dzieckiem. Wyjść naprzeciw jego oczekiwaniom. Wyjść naprzeciw jego pomysłom do zabaw. Pomyślałam, że warto spróbować zabawy w czytanie globalne.
Nie pomyliłam się. Dla Jasia czytanie globalne jest ciekawą zabawą.

2. Informację o czytaniu globalnym usłyszałam na studiach. Wówczas panowało przekonanie, że czerwona, duża czcionka przykuwa uwagę dziecka. A praca w określony sposób z kartami może zwiększyć zakres mowy czynnej. To dość zdawkowa informacja.
Kiedy zaczęłam pracę spotkałam się ze strategią wykorzystywania kart, w wyżej wymienionym celu, ale litery były wielkie.
Hmm..zrębek informacji wykluczał się nawzajem. Zaczęłam drążyć temat.
Natrafiłam na kilka publikacji, strony zagraniczne, jedyną polską stronę internetową.
Badania naukowe przekonały mnie do tworzenia pomocy czarno-białych, mniejszych niż autor zalecał.

3. W czytaniu globalnym podoba mi się kilka założeń:
– bawienie się wyrazami jako całością. Roczniak i literowanie odpada. Brak celowości.
– bawienie się wyrazami znaczeniowo ważnymi dla dziecka. Nie ma przymusu wprowadzenia najpierw samogłosek, sylab a potem wyrazów itp.
– większość tekstów zawiera małe litery. Zabawy z wielkimi literami nie mają naukowego, życiowego jak na logikę zastosowania.

4. Zmieniłabym… nie odważyłabym się mówić o zmianach w metodzie wobec osób, które przez lata wykorzystują elementy w swojej pracy.
Rozpowszechnić metodę – o tak.
Rozszerzyć materiał o karty do gier planszowych, kart do czytania – o tak.
Myślę, że stworzenie jeszcze większej ilości pomocy może być trudne.
Biorę pod uwagę, że narzędzie powinno nieść z sobą pewien uniwersalizm, a zarazem zainteresowania konkretnego odbiorcy. Ale wierzę, że jest to do zrobienia.

5. Propagowana „polska odmiana” czytania globalnego wychodzi naprzeciw dziecku, a więc nas jako rodziców.

a) Polska odmiana ma jedną przewagę nad „oryginałem”: karty z obrazkami.
Dziecko zainteresuje się OBRAZKIEM połączonym ze słowem.
W „odmianie” Pani Marii dziecko ma szansę na wydłużenie swojej uwagi, szybsze bogacenie słownictwa, bo informacja do dziecka napływa z kilku sfer. Wzrokowo: z obrazka. Słuchowo: z wypowiadanych słów… Plus bonus wzrokowy: wyraz.
Przy wielokrotnym powtarzaniu takiej mieszanki zabawa może być jeszcze ciekawsza, a i efekty mają szansę być widoczne szybciej niż w przypadku samych słów.

b) Bawić się bez cenzury czasowej, procedur bezwzględnych. Sesje 9 x dziennie są wyzwaniem.
Sesje: bawicie, kiedy chcecie są przyjemnością i realnie możliwe do wykonania. Pani Marii dziękuję!!
Wprowadzenie 5 nowych słów i wycofanie 5 starych hmm…kolejne wyzwanie.
Kalkulacje nigdy nie były moją najmocniejszą stroną.

c) Forma zwracania się do dziecka: „Tu jest napisane mama” hmm. Nie chcemy żeby nasz maluch jak automat powielał zwroty, tylko bawił się znaczeniem. Użycie wyłącznie słowa „mama” ma sens. Pokazują to badania naukowe.

d) Przygotowanie pomocy…czerwone słowa, 8cm..dziś wiemy czarne napisy, mniejsza czcionka przynosi efekty.

Pani Mario Pani publikacja zawiera w mojej domowej biblioteczce stałe miejsce.
Jest w ciągłym użyciu. Jako typowy wzrokowiec ołówkiem mam pozaznaczane ważne fragmenty „Czytania globalnego po polsku”.
Dziękuję za tą książkę jako mama i terapeuta-logopeda.
Dzięki niej mam bazę, do której mogę się odnieść, pokierować rodziców. Mam więcej pomysłów na zabawy.
Dziękuję za stronę internetową jako mama i terapeuta.
Dzięki niej jestem na bieżąco z nowinkami, mam gdzie odsyłać rodziców/zaciekawić ich czytaniem globalnym.

Pani Mario ja osobiście jestem za tą metodą.
Chcę się uczyć jak najwięcej.
Widzę motywację syna. Postępy u Jasia.
Obserwuję rzeszę rodziców, z którymi będę pracować wykorzystując pewne elementy metody.
Gdyby kiedyś potrzebowała Pani mnie jako mamy, logopedy ja jestem na wszystko otwarta.

Ps. jak widać metoda przyjęła się w Ameryce Południowej , filmy bronią się same przed sceptykami:

[embedplusvideo height=”380″ width=”640″ editlink=”http://bit.ly/1byscU7″ standard=”http://www.youtube.com/v/TisXFlbBQ0g?fs=1″ vars=”ytid=TisXFlbBQ0g&width=640&height=380&start=&stop=&rs=w&hd=0&autoplay=0&react=1&chapters=&notes=” id=”ep6501″ /]

A to Jaś, mama, czytanie globalne i kolory:

[embedplusvideo height=”380″ width=”640″ editlink=”http://bit.ly/1bytjDt” standard=”http://www.youtube.com/v/4XIOcRlANRY?fs=1″ vars=”ytid=4XIOcRlANRY&width=640&height=380&start=&stop=&rs=w&hd=0&autoplay=0&react=1&chapters=&notes=” id=”ep5724″ /]
Z

Pani Magdo, naturalnie, że potrzebuję Pani jako mamy-logopedy. Potrzebuję ambasadorów, którzy w mądry sposób rozpropagują ideę czytania globalnego i przekonają zdecydowanych na nią rodziców by uczynili z niej fantastyczną zabawę a nie przykry obowiązek. Patrząc na filmiki z Panią i Jasiem wiem, że można Panią takim ambasadorem mianować z pełnym przekonaniem.