Dlaczego nie chcemy dużych liter?

Dlaczego na stronie Akcja „Małą literą” nawołujemy do tego, by w pomocach edukacyjnych służących do nauki czytania stosowano małe drukowane litery??

Poza najbardziej logicznym i oczywistym argumentem jakim jest fakt, że z taką wersją liter spotykamy się statystycznie najczęściej (pisma urzędowe, e-maile, książki, czasopisma) i taką wersję dziecko powinno poznawać w pierwszej kolejności – są jeszcze inne.

We wszystkich opracowaniach typograficznych dotyczących przejrzystości tekstu i stopnia trudności podczas czytania – znalazłam informacje, że teksty pisane dużymi, drukowanymi literami (wersalikami) czyta się zdecydowanie trudniej niż te pisane małym drukiem. Po co zatem świadomie utrudniać dziecku życie?

I ostatni argument, który przemawia do mnie chyba najbardziej. Alfabet polski bazuje na alfabecie łacińskim, do którego dodano różne polskie znaki (ogonki, zmiękczenia, kreseczki). Alfabet łaciński jest najbardziej rozpowszechnionym alfabetem na świecie. Posługuje się nim większość krajów europejskich, dominuje w obu Amerykach. I wiecie co? Nigdy do tej pory nie zetknęłam się z tym, by w jakimkolwiek kraju stosującym alfabet łaciński uczono dzieci czytać przy pomocy wersalików.

Czyżby nikt do tej pory nie wpadł na to, że te duże litery są takie genialne, wygodne, proste i efektywne??

No i dlatego właśnie nie chcemy puzzli, układanek, loteryjek i klocków, które posiadają tylko wersaliki. Owszem dzieci mogą, a nawet powinny widywać tę drugą wersję drukowanych literek, ale tylko tam, gdzie ich użycie jest uzasadnione (na początku zdania, w nazwach własnych, tytułach czasopism i książek).

wersaliki