Dzieci dwujęzyczne i czytanie globalne…

Kolejne odwiedziny w Mississauga. Tym razem Pani Małgosia prezentuje dzieciom plansze, odczytuje wyrazy, a maluchy po prostu patrzą na obrazki i powtarzają słowa.

Tak, wiem. Oblatane w tej stronie mamy (nauczycielki, terapeutki) zakrzykną w tym momencie wielkim głosem: – To nie jest czytanie globalne! Prezentowana jest bowiem tylko strona z obrazkiem. Dzieci nie zapamiętują grafiki wyrazu, patrzą jedynie na ilustracje. Poza tym to się dzieje za szybko. Plansz jest za dużo…

Obie z Panią Małgosią zgadzamy się z tymi zastrzeżeniami. Bo faktycznie, to nie jest jeszcze czytanie globalne. To jest – póki co – ćwiczenie wymowy.

Demonstrowanie dwóch – trzech plansz, z obu stron, wolniej, spokojniej, będzie kolejnym etapem pracy z kanadyjsko-polskimi maluszkami.

Rzeczywistość, w jakiej obracają się dzieci na obczyźnie wymaga innej specyfiki pracy. Pani Małgorzata słusznie zauważa, że dla dzieci rodziców urodzonych za granicą język polski często jest językiem obcym. Toteż z fascynacją przyglądam się temu co dzieje się w Mini Baby Club i podziwiam olbrzymią chłonność maluszków, które po kilku miesiącach zabaw w czytanie radzą sobie z planszami nie gorzej niż ich rówieśnicy w Polsce.