Czytanie globalne i dzieci z dysfunkcjami…

Cierpliwości. Wkrótce pojawią się tu Wasze konkursowe książeczki. Tak się jednak złożyło, że po świętach nastąpił wysyp informacji o dzieciach dysfunkcyjnych. Piszecie o maluchach z ADD i ADHD, o dzieciach autystycznych i z zespołem Downa, o poszczepiennych powikłaniach neurologicznych i porażeniu mózgowym.

Sens tej korespondencji jest jeden. Czy dzieciom dysfunkcyjnym fundować czytanie globalne?

Odpowiem tak. Czytanie globalne ma być zabawą. Zabawy potrzebują wszystkie dzieci na świecie. Nie tylko zdrowe, chore także. Dopóki z czytania globalnego czynicie okazję do radosnej, satysfakcjonującej zabawy – bawcie się na zdrowie.

Byle nie przedobrzyć, nie oczekiwać więcej ponad możliwości dziecka, nie okazywać mu dezaprobaty gdy tych oczekiwań nie spełnia.

A na filmiku Ksawery – nasz dyżurny, dysfunkcyjny chłopczyk, który bawi się klockami literowymi. Obserwuję tę zabawę z fascynacją. Skróciłabym ją odrobinę. Ale poza tym – chłopczyk najwyraźniej rozumie niełatwe pojęcie „taki sam”. Umie odczytać globalnie słowa. Umie dokonać analizy wzrokowej porównując i dobierając litery na klockach i planszy. Umie niektóre z nich nazwać (choć od nazywania do czytania bardzo daleka droga).

Obserwuję Ksawerego od sierpnia 2015 roku i stwierdzam duże postępy. Ktoś powie, że – być może – dokonałyby się same podczas normalnego procesu rozwoju dziecka. Może i tak. A może część postępów Ksawery zawdzięcza właśnie czytaniu globalnemu? Toteż bawcie się dalej…