List do zaniepokojonej mamy

List od mamy 4-letniej  Lenki uświadomił mi, że rodzice podejmujący zabawę w czytanie często nie wiedzą jak i od czego zacząć. Mają mnóstwo wątpliwości i wszystko jest dla nich ważne – jak pokazywać plansze, jak sprawdzać wiadomości malucha, w jakiej kolejności wprowadzać części mowy na planszach, kiedy łączyć wyrazy w zwroty. Obawiają się, że mogą niechcący namieszać dziecku w głowie, zrobić coś nie tak…

Za pozwoleniem Pani Marleny  zamieszczam tekst listu, który do Niej wysłałam. Może komuś pomoże, może jeszcze ktoś oczekuje wskazówek bardziej szczegółowych niż te, które są w tekstach na stronie.

Pani Marlenko,

wybiera sobie Pani 3-4 plansze. I pokazuje je po kolei małej. Załóżmy, że będą to „kot”, „mleko”, „miód” i plansza z imieniem córeczki (napisać na wolnej planszy mazakiem, albo wydrukować i nakleić). Podnosi Pani planszę (stroną z obrazkiem) i mówi: kot /tylko to jedno słowo, proszę nie mówić: tu jest napisane kot/. Można teraz na moment odwrócić planszę by Lenka widziała sam napis i znowu powtórzyć: kot. To samo z pozostałymi planszami. Koniec sesji. Połaskotać małą po brzuszku, ucałować nosek i wszystko. Za kilka godzin proszę położyć przed czytelniczką plansze (obrazkiem do góry) i zapytać: „Gdzie jest miód”? Patrząc na obrazek mała odpowie. Pochwalić. „Gdzie jest mleko”? Córeczka patrzy na szklankę z mlekiem i odpowiada a Pani bije brawo. Potem odwraca Pani plansze, widać tylko napisy. „Gdzie jest kot”? Być może Lenka odpowie. Jeśli nie – uśmiechnąć się i pytać dalej. Jeśli trafi – bić brawo, całować, chwalić. To nie przesada. Te reakcje to budowanie pewnej psychologicznej otoczki, która sprawi, że córeczka będzie się do czytania garnęła.

Następnego dnia zabawcie się w sklep. Proszę najpierw pokazać malutkiej strony z obrazkami i przypomnieć wyrazy. Potem zakryć obrazki i zaproponować, że córka będzie sprzedawczynią a Pani będzie kupować wyrazy. Wszystko ma być jak w pierwszorzędnej zabawie:

– Puk. Puk.

– Dzień dobry.

– Czy to sklep z wyrazami?

– Chciałabym kupić wyraz „mleko” (jeśli Lenka będzie próbowała podglądać obrazek to nic).

– Ile płacę itp. Wie Pani – jak najmniej nauki, jak najwięcej pysznej zabawy. Potem możecie się zamienić. Pani będzie sprzedawać, ale może się Pani „pomylić” i podać nie ten wyraz. Mała powinna Panią poprawić. Jeśli nie, niech się Pani sama klepnie w czoło, że taka z Pani gapa. I śmiejcie się!

Kolejnego dnia proszę przygotować figurkę kota, karton mleka, słoiczek z miodem i zdjęcie Lenki. Na jednym końcu pokoju rozkłada Pani plansze (obrazkiem w dół, ale na początku zabawy niech Pani przypomni córce wyrazy odczytując je na stronie z obrazkiem), na drugim stoją/leżą rekwizyty. Jest Pani zawiadowcą stacji i ogłasza Pani, że pociąg zaraz odjedzie ze stacji np. Misiaczki /co tam Pani do głowy przyjdzie/ do stacji Kot i daje Pani córeczce do ręki figurkę kota. Mała jedzie: fu, fu…aż do planszy z napisem „kot” i układa na niej figurkę kota. Pociąg wraca do Pani a zawiadowca ogłasza, że następny pojedzie do stacji Miód i wręcza Pani małej słoiczek by dojechała z nim do planszy z napisem „miód”, swoje zdjęcie układa na planszy ze swym imieniem itd.

Podczas następnej sesji po domu może krążyć auto albo rakieta.

Powiem tak – wszystko, co Pani wymyśli będzie dobre, byle odbywało się to kiedy jesteście na luzie i radosne. NIE WOLNO dziecka karcić, że czegoś nie pamięta. Chwalić za to bez opamiętania. Przykłady zabaw znajdzie Pani na mojej stronie.

Po 3-4 dniach odkłada Pani jedną planszę na półkę i wprowadza nową (najlepiej, żeby to była „mama”, „tata” – coś bliskiego dziecku). Kiedy dziecko zapamięta już 6-8 rzeczowników, można wprowadzić jakiś czasownik, np. „śpiewa” (nie pamiętam czy jest taki, ale to bez znaczenia). I któregoś dnia może Pani ułożyć przed córeczką zwrot: „kot”i „śpiewa”. Mała to odczyta i zadziwi się. Śmiejcie się z tego, a im bardziej bez sensu te zwroty tym szybciej się dziecko uczy.

Pani Marlenko, może trochę Panią przynudziłam. Nie każdemu piszę taki elaborat, ale jest w Pani tyle zapału, że mnie to rozczula. Poza tym chciałabym by dostrzegła Pani różnicę w podejściu do czytania młodszej córeczki w porównaniu ze starszą. Młodsza – dzięki fajnej zabawie w czytanie – będzie piekła pyszne mięsa i ciasta, starsza uczona tradycyjnie – mięs unika jak ognia. Nawiązuję do przenośni z poprzedniego listu.

Zawsze będę służyć Pani pomocą a jak się Pani rozkręci to być może nagra Pani filmik z córeczką, zamieścimy go na stronie. I czytajcie parę minut przed snem, to BARDZO ważne.

Pozdrawiam serdecznie

Maria Trojanowicz-Kasprzak