Mama Zosi opowiada…

Zosia ma pięć lat. Mieszka z rodzicami w Szwajcarii. Mama od małego bawiła się z Zosią w czytanie globalne. Aktualnie dziewczynka chodzi do szkoły francuskojęzycznej.

Zabawy w czytanie musiały przebiegać jak należy, Zosia bowiem została książkowym molem. Dwujęzycznym molem…

Za zgodą mamy cytuję fragment listu, który opowiada o dziewczynce. Aż serce rośnie, prawda?

Zosia w szkole radzi sobie rewelacyjnie. Na razie za dużo nie robią. Mają podobny program jak w Polsce w zerówce. Przynajmniej tak mi się wydaje. Po ostatnich zmianach trochę się pogubiłam.

Z czytaniem radzi sobie świetnie. Większość tekstów czyta płynnie bez literowania i sylabizowania. Problem pojawia się przy nowych słowach. Zdarza jej się zgadywać, bo nie chce tracić czasu na analizę i syntezę. Kiedy mówię, że ma się skupić i dobrze przeczytać, dzieli wyraz na mniejsze „sylabopodobne” części i czyta. Leniuch po prostu i tyle.

Wszystko co czyta rozumie i jest w stanie powtórzyć treść czytanej książki. Problem pojawił się taki, że wieczorem nie chce iść spać bez czytania sobie (po naszym wspólnym czytaniu oczywiście). Czasami muszę ją gonić, bo potrafi siedzieć z nosem w książce godzinę.
Wieczorne czytanie jest elementem rytuału. Nawet po powrocie o 3 rano z Polski Zosia przyszła z książką i oznajmiła, że jeszcze musi być bajka. Ciężko było ją przekonać, że nie jest to najlepszy pomysł.

Na filmiku Zosia, trzy lata temu…